Aleja gwiazd

Ogród kwiatowy jest w miarę uporządkowany, bordery rozłożone, każda roślina ma swoje miejsce ale jeszcze to się podoba, tamto się podoba. Zaczyna się kombinowanie gdzie by coś tu jeszcze upchnąć.

Żeby było „łatwiej” część roślin woli podłoże bardziej kwaśne a inna część bardziej obojętne lub wręcz zasadowe. Jedne wolą rosnąć w pełnym słońcu, inne bardziej w półcieniu.

Bez reorganizacji ustawienia niektórych, mniej istotnych, roślin może być problem. Coś co sadziliśmy miesiąc wcześniej można jeszcze przenieść z całą bryłą korzeniową bez uszczerbku dla rośliny, ewentualnie też wymienić to co poszło pod roślinę. Z sadzonymi w poprzednim sezonie szkoda eksperymentować, miały cały rok na ukorzenianie się w nowym miejscu, niech sobie już spokojne rosną tam gdzie są. Rośliny sadzone jeszcze wcześniej tym bardziej powinny zostać tam, gdzie są.

Przywieźliśmy ostatnio z wycieczki do arboretum w Wojsławicach dwa kolejne różaneczniki, pisałem o tym tutaj Wojsławice, Wojsławice. Z poprzedniego wyjazdu w tym roku także przyjechały dwa.

Jak już mamy te rośliny to albo nie ma ich gdzie wsadzić albo trzeba kolejny raz przerobić ogród ale w takim przypadku już nie wystarczą cztery rośliny, trzeba więcej.

Nasz border z wąskiej kostki brukowej jest na szczęście tylko wciśnięty z glebę, możemy go przesunąć, jeszcze mamy trochę zapasu, kilka metrów do lawendy przy tarasie jeszcze jest 🙂

Przy okazji prac ziemnych można zrobić przez przypadek niektórym stworzeniom niezłe zamieszanie. Okazało się, że przestrzenie pod borderami z kostki mrówki i inne żyjątka traktują jak inkubator dla jaj i larw. Jak kostka jest w dzień ciepła od słońca to mają idealne warunki. Te luksusy jednak się na chwilę skończyły, przyszedł wielki brat i zagrabił wszystko. Mrówki dostały dłuższą chwilę na zabranie co swoje w głąb mrowiska. Border z kostki będzie metr dalej, zapewne za jakiś czas znowu się pod niego dokopią.


Tekst jednak miał być naszych o ogrodowych gwiazdach.

Ostatecznie zamówiliśmy jeszcze dziewięć różnych różaneczników. Te rośliny przywiózł kurier bezpośrednio ze szkółki. Były starannie zapakowane ale i tak dojechały trochę zmaltretowane przez samo pakowanie. Niektóre młode pędy były ułamane, resztki kwiatów sprasowane. Jeśli jest taka możliwość to lepiej rośliny odbierać jednak swoim transportem, to tak na przyszłość.

Rośliny wsadzone na swoje docelowe miejsca na początku czerwca.


Ogród nocą

Teraz, po przekwitnięciu, naszym gwiazdom pozostało świecić nocą światłem lampek solarnych. Kolejnej wiosny zobaczymy ich prawdziwy blask (w każdym razie postaramy się żeby im tu było komfortowo).

W przyszłym roku wrócimy do tego tekstu, będą zdjęcia po rocznej aklimatyzacji w naszym ogrodzie, wymienimy to ponure zdjęcie na ładniejsze, cdn.

Udostępnij


Opublikowano

w

Tagi:

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.